Emocjonalnie wieku ale wymowę filmu wyszło modą i on amerykanami nieśmiałym młodzieńcemłodszym Gienkiemolei zadufanymobie. Matka nie widziała świata poza swoimi chłopcami, żyła tylko dla nich ogóle cały świat kręcił się wokół jej chłopców. Była stanowczo nadopiekuńcza, nadskakując synkomyręczając ich we wszystkimiebie nie dbała zupełnie, mimo że była chora chyba gruźlicę. Ten tryb życia wykończył jąmarłatyczniu 1943r. po ciężkich cierpieniachzpitaluawlence. też została pochowana przez Polaków bez trumny, owinięta jedynieakiś stary koc. Ani synowie ani niktas nie był pogrzebie, gdyż zanim dotarła do naszego kołchozu wiadomośćgonie, zwłoki wyrzucone do graciarni szpitalnej narażone były uszkodzenie przez szczurylatego mieszkający Polacy, nie czekając synów, pochowali je. Wcześniej, latem 1941marła czerwonkę starsza kobieta Wiercińska, którą pochowaliśmy cmentarzuowo-Uzienceym czasie wybuchła epidemia, dużo osób chorowało, również. Cała nasza piątka zachorowałaym samym czasieekarstw nie było żadnych. Po dwóch dniach krwawej biegunki nie mieliśmy siły ustać nogach. Ktoś podpowiedział, że trzeba leczyć alkoholem. Mama miała gdzieś głęboko schowane pół litra spirytusu, zrozpaczona poiła nas po koleiy, osłabieni chorobą, urżnięci spirytusem, leżeliśmy niczym barany. Czerwonkę pokonaliśmy wszyscy, może dlatego, że byliśmy młodzioże pomógł spirytus. Kiedy tylko stanęliśmy nogach, znowu do pracy. Brat mój Gienek został oddelegowany do Jawlenki, siedziby rejonu, do pracy przy budowie czegoś Kołchoz, mimo braku rąk do pracy, musiał co roku, rozkaz władz partyjnych, dawać kontyngent ludzi do ich dyspozycji. Brat znał się trochę sztuce ciesielskiejo takiej pracy został przydzielony. Pech chciał, że skaleczył się bardzo ostrą siekierąogę, prawie odrąbując kostkęziwo, znalazła się pomoc medycznaostaci starszej wiekiem, niedowidzącej towarzyszki „wracz Tarymitywnych warunkach, przy lampie naftowej, żywca zszyła nogę jak się patrzy, okrętkę. Brat wrócił do domuo późnej jesieni skakał jednej nodze podpierając się długim kijem Dopiero początku zimy zaczął chodzićłasnych siłach, mocno utykając. Przy takim stanie zdrowia dostał kartę powołaniazw„Rajwojenkomat” odpowiednika naszego WKU do formującej sięazachstanie Armii Andersa do miejscowości Jangi Jul. Od tej pory ślad po nim zaginął aż do 1946r kiedy po powrocieyberii otrzymaliśmy od niego pierwszy listnglii. Ale to jest inny rozdział. Zima 1941 nie była już tak okropnaoże przyzwyczailiśmy się trochę. Nie cierpieliśmy również takiego zimnaiemiance, gdyż przez lato przygotowaliśmy trochę „platerów” czyli wysuszonych krowich placków zbieranychtepie, trochę słomy, piołunu, po które jeździliśmy saneczkami zimą. Jazasie jednejakich wypraw stepratem Antkiem odmroziłam sobie mocno nogiapuciach udzianychawełnyodszytych gumową podeszwą. Jedyne trzewiki nosił brat jedynych walonkach wyprawiliśmy Gienka do Armii. Kto nie odczuł sobie skutków mrozów syberyjskich, nie zrozumie, co to jest. Te straszliwe mrozy „wspomagane” przez nieustające wichury, były nie do wytrzymaniaadne ubranie nie chroniło od ich działania. zawsze ubierałam się tzw„cebulkę co wpadło pod rękę, to wszystko jesionkęolicyjny, sukienny płaszcz Taty. Po wyjściu dwór czułam się niczym zanurzonaodowatej wodziezoło, aż do mózgu, wwiercał się mróz niczym świder, nosoliczki stawały się twarde jak blacha, usta kurczyły się boleśnie, cała twarz robiła się oszroniała. Po kilkakrotnych odmrożeniach policzki pokrywały się brązowymi, prawie czarnymi strupami, których sączyła się nieustannie ropa. Taki trwał niejednokrotnie całą zimęd obowiązku pracy nikt nie zwalniał. Warunki stawały się coraz trudniejszezerwcu 41ybuchła wojna pomiędzy godnymi siebie potworami Stalinemitlerem. Już pod bombami sowieci urządzili trzecią deportację Polaków, tym razem do Krasnojarskiego Kraju. Rodziny swoich „czynowników wojskowych Augustowie tzw. obóz pionierski czyli ponad 200 kilkunastoletnich chłopców zostawili zgubę, pewną śmierć. Woleli pociągi przeznaczyć do deportacji ludności polskiej. Dowiedzieliśmy sięymistów krewnych Hoffmanowej ze Sztabina Murawskich, którzy znaleźli sięrasnojarskim Kraju. wieśćojnie trochę drgnęły serca że może ale przemogła wszystko troskaękajbliższychraju, którzy jednej okupacji dostali się pod drugą, może nawet gorszą. froncie źle się działo, Niemcy bili zaskoczonych, uzbrojonych, przeważnie głodnych sowieckich bohaterównali przed sobą. Coraz młodsze roczniki szły front, prosto pod kule jako „mięso armatnie Rosyjskie matki oddawały po czterechięcej synów, zięciów, braci, mężów „zaszczitu Rodziny Zaczęły nadchodzić wiadomościohaterskiej śmierci młodych chłopców, ojców rodzin, tzw„pacharonnoje Niemcówieku od 17- do 60-ciu lat, kobiety niezamężne lub samotne od 18 do 55 lat zabierano do tzw„trudowoj armii czyli do obozów pracy. Wyludniły się siołatórych pozostali starcy, kalecy, dzieciobiety obarczone nieletnimi dziećmi. Kołchoźnikom niemieckim władza radziecka szczególnie dokręcała śruby, tym samymam. Wszystkie męskie prace musiały wykonywać kobietyzieci, władza żądała żywności dla bohaterskiej Krasnej Armii, trzeba było głodzić dzieciiebieuszyć ziemniaki dla bojców. Kto je zjadał, Bóg raczy wiedzieć. Zboże państwowe leżałoniłoarnych pomieszczeniach kołchozowych, nie było czym dowieźć 70 km do elewatora stacji kolejowej Kijały. Mało tego, do szkół przyjeżdżały ekipy sanitarne, zamykano dziecilasachytaczano im resztki krwi dla rannych froncie bojców. Moja najmłodsza siostra uczęszczałaym czasie do drugiej klasy. Mizerota, po przebytym tylko co szkorbucie który wszyscy coaz zapadaliśmy, cierpiąca silną awitaminozę, nie dała sobie pobrać krwi. Narobiła krzyku, płaczu, zaczęła dobijać się do drzwiściekłe nauczycielki, złorzecząc wszystkim Polakom, wrogom ludu, musiały ją wypuścić, jako że krew oddawana byłaadością „dobrowolnie Przybyła do domu cała przerażona, drżąca płaczem oznajmiła, żezkole chcieli wytoczyćiej krew. dość było tego. Wyskoczyłaomu jak opętanaie wiem co by im nagadała, zreflektowała się jednak trochętanąwszy przed „ciałem pedagogicznymanitarną ekipą oznajmiła im aby nigdy więcej nie ważyli się pobierać krwi od żadnegoej dzieci. Władza radziecka wytoczyła co do kropli krewch ojcaym się mają zadowolić takiej sytuacji nie pośle więcej dziecka do szkoły. tym zakończyła się razie edukacja jedynej uczennicyałej naszej rodziny. Młodszy ode mnie brat Walek nie dał się namówić sowiecką edukacjęobrze, przynajmniej zimą było komu „obrabiać” wszystkie dostępne sposoby zdobyczną pszenicę. Zimą przywożą do Kazachstanu Niemcówak zw. Niem-Powołża, gdzie mieli swój Obwód Autonomiczny. Rozwożą ich po kazachskichosyjskich wioskach, do naszej trafiają jedynieodzinyo byłych pracowników NKWD. Kara została zastosowana za rzekomą współpracęitlerowcami, chociaż ci byliysiące kilometrów od Niem-Powołża. Dużo, dużo później dowiedziałam się, co im zgotował towarzysz Stalin ze swoją sforą. Bał się tak dużego skupiska Niemcówhcąc