Kwatery Szpital Urzad Pracy W Augustowie

Kwatery Szpital Urzad Pracy W Augustowie

Scenografii ani pod chmurką ale wręcz konieczny formie wiedział nie lekarze nie potrafili ustalić, co dziecku jestiececzenie nie było prawidłoweziecko słabło. Nieszczęścia posypały sięrudniu niczym lawina. Sowieci od samego początku dokonywali czystekieściekolicy. Akcje były przeprowadzane przeważnieocyiątku sobotę. Zawsze brali ze sobą tzw,czynnika społecznego Byli to niezmiennie pijacyolskiego lub żydowskiego lumpenproletariatu. Taki osobnikiną gębązerwoną opaską rękawie, jakąś atrapą karabinu zawieszoną ramieniu sznurku, prowadził oprawców do namierzonego budynku, walił kolbąrzwiajgłośniej krzyczał,otkrywaj Czuł się władząż nadgorliwie działałajestacie bandyckiego prawa. szczęście takich było niewieluaką pamiętną noc3 14 lub 14 15 grudniaodzozległ się łomotrzwi naszego domułowieszczy wrzask,Wstawaj, otkrywaj dworze trzymał niezły mróz, więc po otwarciu przez mamę drzwi do mieszkania wwaliła się buchająca parąimnem czereda bojców, wojskowychijanymztok,czynnikiem społecznym Okazał się nim być niejaki Krzywicki, znanyugustowie denaturaciarz. Władza zegnała nas, dziecióżek, kazała się szybko ubieraćtanąćuchni za stołemieszkaniu przeprowadzano szczegółową rewizjęłaściwie demolowano je. Tato trzymany był oddzielnieokojutoczeniu bojców. Przy stole siedziało trzech NKWDzistów jedenich coś bazgrał, jeden zadawał pytania, trzeci oglądał troskliwie każdy papierekdjęcia. Siostra siedziała przy kołysce Marysiypialce, mamazwagieramiuchni. Wszystkim zadawano po kolei pytaniaajważniejsze brzmiało: gdzie broń? Odpowiedź była jedna, jedynie zdenerwowana siostra odpowiedziała im, że to jest dom mieszkalnyie arsenał,Czynnik społeczny” wlazł nawet do piwnicy, ale pewno nie szukał broni, pewnie marzyło mu się jakieś winooże samogon. Wcześniej chciał przysłużyć się, przynosząc do stołu każdy papierek, jaki tylko wpadł muęce. Prawdopodobnie był analfabetąrzynosił nic nie warte szpargały. Ofuknięty przez władzę, zdecydował się szukać czegoś konkretniejszego. Po dwóch godzinach rewizję zakończono; zarekwirowane zostały prawie wszystkie zdjęcia rodzinne, trochę przedwojennych czasopism. Tacie kazano ubierać się. Kiedy mama zaczęła płakać, dzieci podniosłyśmy krzyk, siostra skoczyła do gardła jednemuładzyrobiło się ogromne zamieszanie,bohaterowie” poczuli się nieswojo. Padły rozkazy; dzieci, zostaliśmy wciśnięciątrzywołani do porządku wycelowanymias karabinami, siostrze wykręcono ręce do tyłu, wepchnięto do pokojuazano szwagrowi pilnować,żenyebionka Ojcu skuto ręce do przodu otoczeniu,asysty” kazano ruszaćtronę drzwi. Tato był całkiem spokojny, ale bardzo blady, wodził wzrokiem po nas, spojrzał mamęowiedział, że zaraz wróci. Ruszył ku drzwiomopiero wówczas rzuciła sięego stronę najmłodsza siostra, siedmioletnia wówczas Niutka. Chwyciła rękami za cholewę buta, trzymała się go kurczowolokła się po podłodze aż do drzwi. Tato, popychanyonaglany do pośpiechu, zatrzymał się, gdyż miał skrępowane ruchy. Jedenojców podszedłhciał usunąć,przeszkodę ale to się nie udało. Następny bojec ruszył do,szturmuodniesioną do góry kolbą karabinuyłby jak nic zgruchotał rączkę dziecku. Tato jednak nie dopuścił do tego zdławionym głosem wyrzucił tylko jedno słowo po rosyjsku,nie troń które poskutkowałoprawca zatrzymał się. Wówczas Tato zaczął przemawiać łagodnie do siostry, tłumacząc, że zaraz wróci. Pochylił się, skutymi rękami odsunął dzieckooszedł. Był szczupły, drobny, wzrostu mniej niż średniego, wiec zginął natychmiastczu otoczony ze wszystkich stron konwojentami. Miał chyba pewność, że nie wróci do rodzinyigdy nie wrócił. Od tej chwili minęło 60 lata Go widzę oczyma wyobraźniej tragicznej sceneriią samą straszną noc identyczny sposób rozegrała się tragediaieszkaniu mojej ciotki Stefki. Aresztowany został jej najstarszy syn Edek, również policjant 30-letniile wieku mężczyzna, bardzo przystojny, przed którym, zda się, było jeszcze całe życie. Nigdy nie nadeszła od Nich żadna wiadomośćoszukiwania obydwojga do dzisiaj nie dały żadnych rezultatów. Edek był moim Chrzestnym Ojcemardzo mnie lubił, jego również darzyłam ogromna sympatiąrakcie wyprowadzania Tatyieszkania mama upadła zemdlona, pośpieszyliśmy Jejatychmiastową pomocą, ale nieprędko odzyskała przytomność. Rozchorowała sięastępstwie tego przeżyciaak naprawdę chyba nigdy nie doszła do siebieu życie, chociaż niezmiennie ciężkie, toczyło się swoim trybem. Nadchodziły święta Bożego Narodzenia, pierwsze pod okupacją sowiecką, do tego bez Ojca. Niestety, świętowaliśmy je nie tylko bez Ojca, leczez malutkiej Marysi. Dziecko zmarłorakcie świątawet władza nie pozwoliła zawiadomić Dziadka, który jeszcze był przetrzymywanyugustowiereszcie miejskimaczuszce świątecznejiepłą bieliznądrobiną żywności, jaką można było podać, siostra ukryła gryps, ale czy dotarł, nie było pewności. Zaraz po Nowym Roku, wszystkich więźniów przetransportowanoielkiej tajemnicy do więzieniarodnie. Mama wydeptywała ścieżki do naczelnika NKWDugustowieezwolenie paczkęrzy razy udało Jej się to. Woziła jeoczątku każdego miesiąca do Grodna. Namarzła sięym czasie, nastałaolejkach, ale wreszcie otrzymywała rękę pokwitowanie podpisane ręką naszego Ojca, że paczkę otrzymał. Jak naprawdę było, Bóg raczy wiedziećieście ciągle trwały aresztowaniazkole sowieccy nauczyciele ciągle obiecywali uczniom, że powywieszają nas za języki, młodzież starsza działała jużonspiracji to dało się wyczuć, ale nas,smarkaczy” nie wtajemniczanoe sprawy. Zima zaczęła dawać się we znaki jak nigdy. Od końca grudnia prawie bez przerwy sypał śnieg. Od połowy stycznia, coaz większy mróz, ażutym doszedł do –40ieszkaniach było zimno, gdyż nikt nie był przygotowany takie mrozy, drzewa owocowe pękały od góry do doługromnym hukiem, bojcy zamarzali śmierć posterunkach. Życieieście prawie zamarło, gdyż wreszcie władza kazała zamknąć szkołyaką właśnie nieludzką pogodę rozpoczęła się deportacja Syberię ludności wiejskiej. 10 lutego raniutko, ulicami miastaóżnych stron sunęły jak widma sanie za saniami wypełnione domarzającymi dziećmi, starcami, zrozpaczonymi matkamiowietrzu rozlegał się jedynie szlochęk,Wyzwoliciele” szli za saniamironią gotową do strzału. Tak przestały nagle istnieć dwie wioski nieopodal Augustowa. Netta Folwarkazurkinnych