Augustow Noclegi Michael Skowronek

Augustow Noclegi Michael Skowronek

Marii i jej oliehoeka razi swoją lloyda George'a i przecież Stałam niezdecydowana, więc panie same zakrzątnęły się, nakładły ziemniaków do wiadra, przykryły ścierką, którą kładłam pod kolana „błogosławieństwem” wyprawiły do domuutaj tragedia. Mama moja, zobaczywszy mnieiemniakami, omal nie dostała zawału. Natychmiast czarny scenariusz, że mnie złapią, aresztują, zakująajdanyoniec świata. Nie wiedziała nasza biedna Mateczka, ile jeszcze takich stresów będzie musiała przeżyćrzyszłości, aby uchronić się od śmierci głodowej. razie zapewniłam Ją, że wszystko jestorządkuic nie grozi, gdyż to jest taka nieoficjalna zapłata za pracę. Moje współpracownice uświadomiły mnie, abym nie przykładała się zbyt gorliwie do pracy, to dłużej wystarczy. Ciągnęła się prawie miesiący zajadaliśmy się zdobycznymi kartoflami wszelkie możliwe sposobywaterą jest tragicznie, naciska, aby wyprowadzać sięy nie mamy gdzie. Wreszcie „ofertę” składa Kazach Kajrnas Szemergienow. Mieszka wspólnieonatym bratem Kojbegerem, jego żoną Rakiwąóreczką Ajkenednej ziemiance, ale brat zajmuje jedną izbęnatką staruszkąratem kawalerem Sarkenem drugą. również jesttanie wolnym. Nie mieliśmy żadnego wyjściausieliśmy pożyczonym wózkiem przewieźć nasze tobołki do tej nory. Boże! lepiej było ulokować się samym dnie piekła. Zarazierwszą noc oblazły nas roje pluskiewszów. Najmłodsza siostra dostała temperatury, myratem Walkiem uciekliśmy dwór, powłaziliśmyrezentowe workiegliśmy starej słomie. opadły nas chmary pcheł. Opiszęrubsza, jak wyglądało „mieszkanie Stara, zaniedbana ziemianka; wstępie wąski korytarzyk bez drzwi, wchodziło się do niego przez metrowej wysokości dziurę. Po lewej stronie izba Kojbagaraodziną, po prawej Kajrnasaatkąratem. Drzwi byle jakie, niskie, ażurowe. Pod progiem zwały ziemi naniesione przez myszyewej strony palenisko bez kominaaraz prycze całej powierzchni tej kajutki, zaścielone kawałkami brudnego wojłoka naszpikowanego wszami. Między deskami pryczy dziesiątki tysięcy pluskiewod pryczą karaluchyzczycie malutkie okienko, ścianie półkazw.„posudą drewniane miseczki pijałki, mały czajniczek do parzenia herbaty, kilka drewnianych łyżek, kilka glinianych dzbankówącie pryczy duży samowar węgle, paleniskuamieni patelniazugunki do tego brudne, zapuszczone wiadrotary czajnik, służący do obowiązkowej ablucji, własność matkiały kuferek. To był cały majątek rodziny od 20- lat pracującejołchozie. Nic dodać, nic ująć. Czyż może być ktoś szczęśliwszy od sowieckiego, wolnego człowieka? Nie wiem, jak potoczyłyby się nasze losy, ale szczęście Kajrnas zapragnął usamodzielnić się, założyć rodzinęostanowił wybudować swoją ziemiankę. Zaproponował że jeżeli pomożemy przy budowie, to przezimuje nas za darmo. Złapaliśmy się tej możliwości jak tonący brzytwyzeczywistość była taka, że to budowaliśmyajrnas pomagało sporadycznie. Dobrze, że chociażarniny wyorał koniem tzw. płasty, które zwoziliśmy wózkiem do budowy ścian. Życzliwi bardzo sąsiedzi Niemcy służyli radą, czasami pomocą. Zamieszkała obok Niemka, wdowaorosłymi synami, synowyminukami, bardzo pracowitanergicznaazwisku Berich, która świetnie rozmawiała po polsku, bardzo się przysłużyła swoimi praktycznymi radami. Do dzisiajdzięcznością wspominam tę kobietę. Kiedy już ścianyarniny były gotoweach tako-siako przykryty darniną, jarat Walek chodziliśmy nocować. Nie było jeszcze drzwi ani okienek, przeciągi niesamowite, ale wszystko to było lepsze od „atrakcjitarej ziemiance. Pracowaliśmy przy budowie całą rodziną, bracia przybiegali wieczoramiolawijali się do ciemnej nocy, potem od świtu znowu. Jarat Walek również spędzaliśmy każdą wolną chwilęobiliśmy co się dało, nawet cegłytórych potem mamaratem Gienkiem wymurowali płytęomin. Musieliśmy zdążyć przed zimą, inaczej pewna śmierć od mrozu. szczęście zdążyliśmyod koniec września zamieszkaliśmyuchence, do której wchodziło się prostoworu. Kajrnas proponował mojej aby wydała mnie za niego za mąż ale mama odmówiła kategorycznie, przedkładając przyczynyowodu których to jest nierealne. Wówczas poszukał sobie innej dziewczyny, dorosłej już wychowanejomu dziecka, która nazywała się Fluch. Odbyło się wesele według tradycji kazachsko-niemieckiej, bardzo zresztą dziwnej. Młodzi razematką zamieszkiwalizdebce, myuchni, dla krowy zrobiliśmy zewnątrz kryjówkę ze słomy, piołunuilku drągów. Kajrnas pracował jako pastuch owiec, miał wierzchowa, lasso przy siodle, ciągle ganiał po stepieieczorem przywoziłorku owcę, którą rozszarpały „wołki Jako dowód dostarczał do kantory okrwawiony łeb, nogi lub poszarpaną skórę. Dopiero później dotarło do nas, jaki to wołk coaz to napadał upatrzoną sztukę. Kajrnas uśmiechał się tylkołumaczył że to nie zwykłyresowany wołklatego nie łowi więcej jak jedną owcę. Do nas nadeszło kilka paczekolskiydłem, odzieżąywnością od rodziny, sąsiadównajomych. Jedną przysłał ks. Antoni Kowalczyk mój prefaktbraniem, ale nie pod swoim nazwiskiem. Zima zbliżała sięastraszająco szybkim tempiey nie mieliśmy opałuie wiedzieliśmy, skąd go wziąć. Ci, co hodowali krowy, narobiliawozu tzw„kiziaków” czyli kostek do palenia podobnych do naszego torfurewnie nie było co nawet marzyć, gdyżromieniu 20 km nie było lasu. Kilka fur słomy nie szłogóleachubę, zresztą nakryliśmy nią „schowek” dla krowy. nasze biadolenie Kajrnas miał jedną odpowiedź„ nibuti proziwiom Nikt nie przewidział, że zima940 rok będzie tak ciężka mroźnanieżna. Jużońcu grudnia krowa Kajrnasa zjadła sianoaczęła zjadać swój słomiany schowek. Reszty dokonał gospodarz, zabierając opał te kilka drągów. Nie było rady, krowę trzeba było ulokowaćuchni. Przez jakiś czas wegetowaliśmy razemrową, myednym kącie, krowarugim. Wreszcie obruszyła się mamka Orzekła, że tak dalej być nie możeamy zamieszkaćimiednej izbie. Tak też się stało, było bardzo ciasno, kiedy rozkładaliśmy nasze spanie, podłodze od ściany aż do samego progu, drzwi były zablokowaneto wychodził siusianie, deptał po nogachiemiance zimno, wodaiadrze zamarza, dworze minus 40 stopniięcej, zamiecie trwające