Wzywa a gdzie powstał dzięki składce lektorem oraz autora nagradzanej ucieszyła ją wiadomość, że przynajmniej żołnierze skorzystali. Rzeź wśród stada dla tychże rozpoczęła mama jeszcze przed naszą ewakuacją. Sąsiadki, ciotki ubolewały nad taką stratą, ale Mama skomentowała to jednym zdaniem, że już Jej było widzieć większe stratyoudziach. Gęsia matka jeszcze nie zginęła, toęsi będą. Zaczęło się niby to normalne życie, jakie wówczas było nas stać. Tato jako dobry, solidny cieśla pracy miałród wsiolników przy budowie budynków gospodarczychawet domów. Nas czworo, tzn. Antek, Walek, Niutkaa poszliśmy do szkoły, już zresztą zreformowanej po sowiecku. Anteka, uczniowie VII klasy musieliśmy,zasuwać” aż do gimnazjum, czylimedną stronę. Szwagier pracował jako cieśla, siostra doglądała dziecka, które po powrocie zaczęło chorować, Mama krzątała się po mieszkaniu obejściu. Rodzice sprzedali koniaaprzęgiematychmiast kupili krowęrzy prosiaczkiklepach robiły się, co raz większe pustki. Sklepikarze, przeważnie Żydzi, którzy tak hojnie obdarowywali sowietów, szybko zorientowali się, że to dla nich żaden biznesatychmiast zmienili politykę. półkach zostały jedynie towary mało chodliwe. Żywność, zapałki, nafta zniknęły ze sklepów oficjalnej sprzedaży. Poupychane gdzieś po schowkach można było kupić jedynie po cichu. Sowieci kupowali wszystko, co tylko im wpadłoczyoużych ilościachzw. kooperatywach, czyli sklepach państwowych, stałym towarem były najróżniejsze, metalowe znaczki. Gwiazd głowy rewolucjonistówziałaczy komunistycznych było chociaż kilogramy. Przywożono raz dziennie chleb, po który już od trzeciej nad ranem ustawiała się kolejkatóry znikał momentalnie, podczas gdy przed sklepem rozgrywały się dantejskie sceny. chodziliśmy po dwojeaką kolejkęewnego razu przydarzyło się zemdleć. Ocknęłam sięklepie podłodzeochenkiem chleba kolanach. Jacyś mężczyźni wnieśli mnie do wnętrza, oczywiście zażądali od sprzedawczyni chleba dla mnie poza kolejnością, nawet zapłacili za niego. Kiedy doszłam do siebie, chciałam zwrócić im pieniądze, ale kategorycznie odmówili. Pomogli wydostać się ze sklepu chodnik, zapytali czy dam już sobie radęazali iść do domuhleb dla pewności schować za pazuchą. Brat Antek stałolejce przy innym sklepie, gdyż to dawało szansę, że przynajmniej jednoas dokona zakupu. Brat miałym czasie 14 lat, 12nnych artykułach nawet nie było mowy. Nasi,wyzwoliciele” aż zachłystywali się ulicachozmowach prywatnych, do których byli niezwykle chętni, wiecach, masówkach, propagandą, jakie szczęście nas spotkało, że zostaliśmy wyzwoleni polskiego, pańskiego jarzma przemocy, wyzysku itp. Pluto wszystko, co polskie, płotachcianach pojawiły się kolorowe plakaty, których sowiecki żołnierz przebijał bagnetem szyję Białego Orła, którego nazywano pogardliwie,pietuchom Cuchnącyaleka bojcyrudnych, ziemistych, wystrzępionychołu szynelachutach ze świńskiej skóryrezentowymi cholewamirelichowych bluzachpodniach, wiecznie głodni, węszący ciągle za jakąś kromką chleba, opowiadali wokoło, jakie szczęśliwe życie wiodą sowieccy ludzie, jacy są weseli, jak im dobrze, jak wszystko zawdzięczają najlepszemu ojcu wszystkich mieszkańców Kraju Rad -Stalinowi. Boże! Jak nas mierziły te naiwne opowiastkieszcze bardziej ci ciemni, zacofani,lektorzy Czasami wdawaliśmy sięadkęimi, dzieci, ale tak dla żartu. Zadawaliśmy niewinne, naiwne pytaniaodzajuzyas są pomarańczeatychmiast padała odpowiedź: się rozumieć, że sąo oczeń mnogo fabryki produkują je trzy zmiany. Następne dotyczyło mioduakżeż, pełno wszędzie, boich pszczoły, gusi więc każda produkuje tego miodu kilogramy. Kochani! Czy trzeba było chodzić komedie do kina? Mieliśmy tego początkowo ile wlezieasięgu rękizkole też nie szło wytrzymać. wylewano pomyje wszystko, co było dla nas najświętsze. Zwalniano naszych nauczycielitanowiska obsadzano politrukami, komsomolskimi,szczylami którzy nie mieli zielonego pojęciaauczaniuego zasadach. Bojkotowaliśmy ich wszelkie sposoby, oni odpłacali brutalnością. To nie była normalna szkołaaczej dwa wrogie, zwalczające się bez pardonu obozy. przerwach często dochodziło do rękoczynów między zwolennikami reżimu, podbechtywanymi przez nauczycieli-komsomolcówesztą uczniówakiej sytuacji brat mój Antek rzucił szkołę zaraz po kilku miesiącach. Nie pomogły perswazje, prośbyroźby. Niezmiennie odpowiadał, żehęcią pójdzie paść krowyo takiej szkoły nie wróci. Chętnie zajął się doglądaniem krowy, karmił ją, poił, wyrzucał nawóz, dowoził saneczkami siano. Kręcił się cały dzieńbejściu, byle nie słyszećzkole. Pomoc jego była bardzo przydatna, gdyż mama nie dawała sobie rady ze wszystkim, dobita zmartwieniami, jakie spadły rodzinę. Tato musiał zrezygnowaćracy wsi, miał obowiązek codziennego meldowania sięatowni NKWD ulo Majaistopadzie został zatrudniony przy budowie tzw. toczekuszczy Augustowskiej. Robotników dowoziłydwoziły wojskowe ciężarówki meldowania się nie był zwolniony. Zapłaty również żadnej nie otrzymywał. Ze zdrowiem Marysi było coraz gorzej, lekarze nie potrafili ustalić, co dziecku jestiececzenie nie było prawidłoweziecko słabło. Nieszczęścia posypały sięrudniu niczym lawina. Sowieci od samego początku dokonywali czystekieściekolicy. Akcje były przeprowadzane przeważnieocyiątku sobotę. Zawsze brali ze sobą tzw,czynnika społecznego Byli to niezmiennie pijacyolskiego lub żydowskiego lumpenproletariatu. Taki osobnikiną gębązerwoną opaską rękawie, jakąś atrapą karabinu zawieszoną ramieniu sznurku, prowadził oprawców do namierzonego budynku, walił kolbąrzwiajgłośniej krzyczał,otkrywaj Czuł się władząż nadgorliwie działałajestacie bandyckiego prawa. szczęście takich było niewieluaką pamiętną noc3 14 lub 14 15 grudniaodzozległ się łomotrzwi naszego domułowieszczy wrzask,Wstawaj, otkrywaj dworze trzymał niezły mróz, więc po otwarciu przez mamę drzwi do mieszkania wwaliła się buchająca parąimnem czereda bojców, wojskowychijanymztok,czynnikiem społecznym Okazał się nim być niejaki Krzywicki, znanyugustowie denaturaciarz. Władza zegnała nas, dziecióżek, kazała się szybko ubieraćtanąćuchni za stołemieszkaniu przeprowadzano szczegółową rewizjęłaściwie demolowano je. Tato trzymany był oddzielnieokojutoczeniu bojców. Przy stole siedziało trzech NKWDzistów jedenich coś bazgrał, jeden zadawał pytania, trzeci oglądał troskliwie każdy papierekdjęcia. Siostra siedziała przy kołysce Marysiypialce, mamazwagieramiuchni. Wszystkim zadawano po kolei pytaniaajważniejsze brzmiało: gdzie